– Mój ojciec urodził się w Leńczach koło Kalwarii Zebrzydowskiej – wspomina malarka Kinga Chromy, córka rzeźbiarza Bronisława Chromego, absolwentka krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. – To właśnie w wiejskim domu w jego rodzinnej wsi zachwyciłam się naturą. Postanowiłam wrócić do wiejskich korzeni moich dziadków.
Artystka zamieszkała w Leńczach w Domu pod Aniołami i zaczęła tam organizować warsztaty sztuki kuchenno-naturalnej.
– Tak narodziły się pomysły na moje naturalne mydła z dużą zawartością łąki… – mówi plastyczka i opowiada jak po prowadzonych przez Katarzynę Gajewską warsztatach w lanckorońskiej stodole, odkryła możliwości drzemiące w niezbyt artystycznej materii, jaką jest mydło.
– Użyłam, jako prekursor, zwykłego siana, którego na wsi nie brakuje, a które okazało się być świetnym nośnikiem plastycznej formy i nawet rzeźbiarskiej faktury – opowiada artystka i wyznaje: – Kocham moje mydła za to, że dzięki nim nawet w zimie można głaskać łąkę…
Jako plastyczka tworzyła też lampiony z parafiny i suszonych kwiatów. Nauczyła się też piec prawdziwy chleb, jaki pamiętała z dzieciństwa na wsi.
– Uparłam się i wybudowałam prawdziwy piec chlebowy… – opowiada Kinga Chromy i przyznaje, że w ten sposób, idąc od jednej inspiracji do drugiej, zaczęła tworzyć sztukę z materii ulotnej.
– Piekłam na przykład pierniki odciskane z rzeźbionych przeze mnie lipowych foremek – mówi przyznając, że odziedziczony po ojcu talent rzeźbiarski i wiedza o warsztacie bardzo się jej w tym wszystkim przydały.
– Ale w Leńczach zaczęło się robić zbyt ciasno i beton zaczynał mnie dusić – mówi artystka opowiadając jak wokół ruszyły budowy betonowych domów-klocków. – Wtedy poczułam, że woła mnie Babia Góra, którą z Domu Pod Aniołami widziałam przez okna. Wraz z nią zawołał mnie dziki jodłowy las i strumienie. Tak zaczęłam poszukiwania mojego nowego miejsca do życia.
Kinga Chromy kupiła stuletnią chatę pod samym lasem babiogórskim. W kranie ma wodę ze źródła, a wokół szumi las.
– Po rocznym remoncie właśnie wprowadziłam się do mojej Chaty – mówi artystka i zapewnia, że zaczyna tu tworzyć miejsce artystyczne. – Bedą warsztaty naturalno-artystyczne – zapowiada i oprowadza po domu, który nazwała Cudna Chata, a który czasem zamienia się w Cudną Chatę Baby Jagi. Jak sama przyznaje, do stworzenia tej drugiej przydaje się talent po mamie, którą jest aktorka Iwona Świda.
– Po prostu w chatce pod lasem prawdziwej Baby Jagi, na warsztatach piernikowych dla rodzin z dziećmi, nie może zabraknąć i cudów, bo dzieci mają zapamiętać te warsztaty jako bajkowe – tłumaczy artystka.
Swoje miejsce Kinga Chromy stworzyła od nowa. A dzięki temu, że wiejska chata stała się Cudną Chatą – dostała nowe życie.
– Mam tu oczywiście zaczarowany piec, w którym wypiekam chleb na zakwasie… – mówi artystka i tłumaczy, że piec posłuży też jako warsztat pracy do pieczenia prawdziwych pierników.
– Będą smakować jak te w dawnym Toruniu, ale u mnie będą z dodatkiem lawendy ziołowej, która nadaje im niepowtarzalny smak – zapewnia plastyczka. I choć malarstwo idzie cały czas wraz z nią, to jednak inspiracją do wszystkiego jest natura, a ta podsuwa nowe pomysły na sztukę.
– Natury nikt nie prześcignie, bo ona jest największym artystą, jak mawiał mój nieżyjący już ojciec – mówi Kinga Chromy i zaprasza do Cudnej Chaty Baby Jagi na pierniki. Ale żeby je zjeść trzeba najpierw… umyć ręce mydłem. Tym, które nawet w zimie pozwala głaskać łąkę.
Kontakt:
https://www.facebook.com/Cudna-Chata-Baby-Jagi-108765737500683/
http://bronislawchromy.pl/kingachromy/