– Tradycyjna fotografia to magia – mówi Maja Nowak, która z zawodu jest operatorką obrazu. Na co dzień zapisuje ruchome kadry, które potem składają się na filmy dokumentalne, reportaże, felietony informacyjne, czasem teledyski, innym razem reklamy.
– Telewizyjny i filmowy świat nazywany jest często fabryką snów, ale ja od siódmego roku życia zachwycam się fotografią – tłumaczy artystka, która pierwsze samodzielne zdjęcie wykonała aparatem marki Lomo. – Utrwaliłam na nim swojego psa, ale szybko okazało się, że to dopiero początek fascynującej podróży w głąb fotografii.
Dla Mai Nowak robienie zdjęć to zarówno przygoda z chemią i fizyką, jak i wyjątkowe spotkanie z drugim człowiekiem.
– Po pierwsze już same rzeczowniki receptura i mikstura brzmią jak magiczne zaklęcia – opowiada artystka tłumacząc, że mokry kolodion to klasyka. Wynaleziona w 1851 roku technika połączyła zalety dwóch wcześniejszych technik dając ostry obraz i nieskończoną możliwość kopiowania, dzięki temu, że obraz utrwalany jest na szklanym negatywie. Dziś wydaje nam się to oczywiste, ale nie 170 lat temu.
– Dla mnie to jest powrót do źródeł i nie lada wyzwanie w czasach cyfrowej fotografii – mówi Maja Nowak tłumacząc, że to proces, który wymaga wiedzy, precyzji, zręczności i doświadczenia. – Trzeba mieć także szczęście, bo szklany negatyw jest materią szalenie delikatną – przyznaje. – Twórca ma wpływ na cały proces, począwszy od przygotowania mikstury, według receptur z końca XIX wieku, przez pokrycie szklanej płyty światłoczułą substancją, następnie umieszczenie mokrego negatywu w kasecie aparatu fotograficznego. Po zrobieniu zdjęcia natychmiast się je wywołuje, po czym cierpliwie czeka na wyschnięcie – opowiada artystka wyjaśniając, że gdyby warstwa wyschła na szklanym podłożu przed włożeniem płytki do aparatu, to nie udałoby się naświetlić obrazu.
– Cały proces może trwać kilka minut, a wystarczy sekunda aby stracić efekt: prześwietlić lub uszkodzić płytę czy utracić wywołany obraz – mówi fotografka wyjaśniając, że głębia ostrości i kontrast w efekcie końcowym zależą od proporcji dobranych ingrediencji światłoczułej substancji. Sama nieustająco poszukuje swojej, idealnej materii światłoczułej.
– Aby wykonać portret trzeba się zatrzymać, poznać, spojrzeć w oczy, które są zwierciadłem duszy – mówi Maja Nowak i wyznaje, że pochylając się nad obiektywem wielkoformatowego aparatu fotograficznego, ustawiając światło, szykując plan zdjęciowy, pokrywając szklaną płytę srebrem ma czas na spokojną rozmowę i bliskość. – Taką intymność, przez kilka sekund, a bywa czasem, że przez ułamek sekundy – na tyle otwiera się migawka obiektywu, mogę uchwycić na zawsze. To taka magia zaklęta w fotografii – dodaje tłumacząc, że mokry kolodion to także sprawdzian cierpliwości i opanowania samego portretowanego.
– Niska czułość kolodionu wymaga długiego czasu ekspozycji, a to oznacza, że fotografowana osoba musi wytrwać w przybranej pozie kilkanaście sekund, bez mrugnięcia powieką – opowiada artystka i wyjaśnia, że każdy mikro ruch spowoduje nieostrość.
– I tak, z pozoru statyczne działanie, daje zastrzyk adrenaliny – opowiada Maja Nowak, dla której udane zdjęcie to ogromna satysfakcja.
Cóż… portret wykonany techniką mokrego kolodionu – szlachetny w swojej prostocie – jest surowy i jednocześnie hiperrealistyczny, a jak przyznaje sama artystka, jest unikatowy i szalenie delikatny.
Czy wobec takiej fotografii można pozostać obojętnym?
Kontakt: majkanowak@gmail.com
https://www.facebook.com/maja.nowak.7169