– Gdy zamykam się ze swoimi płótnami, pędzlami i farbami, czuję się wyjątkowo. Koncentruję się na własnym wnętrzu, emocjach, nastrojach. Po prostu opowiadam kolejną historię – mówi Kamila Kowalik absolwentka Liceum Plastycznego w Lublinie i Wydziału Artystycznego na UMCS, gdzie w 2000 roku obroniła dyplom. Artystka uprawia malarstwo, rysunek i grafikę, także komputerową. Miała kilka wystaw indywidualnych.
– Mój pierwszy cykl obrazów olejnych zatytułowanych „Impresja o niej” czy też „Kobieta w przestrzeni”, to były kobiece akty, usytuowane w surrealistycznej, niedopowiedzianej przestrzeni o lirycznej wymowie – opowiada malarka prezentując płótna, które cechuje spoistość i spokój, mimo używania niekiedy odważnych kolorów.
– Maluję farbami akrylowymi, tuszem, czasami używam też kredek lub umieszczam na swych obrazach kawałki tektury bądź błyszczące kryształki, tworząc w ten sposób swoisty kolaż – mówi Kamila Kowalik, której kolejna wystawa zatytułowana „New York na czarno i w kolorze” była wynikiem odbywanych przez nią podróży. Artystka dużo czasu spędziła w Nowym Jorku.
– Pokochałam to miasto często jest ono obecne w moich pracach – wyznaje malarka, która chętnie przelewa spostrzeżenia i doświadczenia z tego miejsca na płótno. Jej ostatnia indywidualna wystawa nosiła tytuł: „Portret miasta”.
– To taka projekcja mojej przeszłości, w kontekście odbytej odysei po najpiękniejszych miastach świata, od Barcelony, przez Rzym i Wenecje po Nowy York – mówi autorka i zaprasza widza w pełną nostalgii podróż po zakamarkach jej wspomnień. Oglądając te obrazy widz odwiedza miejsca, które z pewnością na zawsze zmieniły samą artystkę. Czy to tęsknota, marzenie czy zachwyt nad tymi wyjątkowymi skrawkami świata?
– To taka wielka zagadka, jakie skojarzenia i wspomnienia kryją te kompozycje na płótnach – mówi Kamila Kowalik, która ma świadomość, że to niedopowiedzenie jeszcze bardziej ekscytuje odbiorcę.
– Na jednej przestrzeni w moich obrazach łączą się ze sobą niejako dwa tematy: portret kobiety oraz charakterystyczne elementy pejzażu znanych nam wszystkim miast. To jakby ich symbioza – tłumaczy artystka swój cykl portretów tworzący opowieść o klimacie miasta i kobiety.
– To wszystko jest kreacja – mówi Kamila Kowalik, która w swoich obrazach przedstawia nie tyle świat zastany, ile raczej kreuje własne uniwersum i ów akt kreacji dokonuje się na dwóch planach: jako tworzenie obrazu, lecz także tworzenie nowego wszechświata.
– Na wielu moich obrazach rysuje się nieprzypadkowa faktura nadająca kompozycji całość, która często przyjmuje formę grubych nawarstwień farby, struktur, kiedy indziej jest fragmentem postrzępionego płótna – wyznaje malarka, której płótna nie są gładkie jak obrazy mistrzów z okresu renesansu czy baroku. U niej farba położona jest grubą warstwą, a w niektórych miejscach wręcz odstaje.
– To budzi zainteresowanie, bo obrazy z bliska wyglądają zupełnie inaczej, intrygują, wręcz proszą czasami, aby ich dotknąć i wodzić palcem po wypukłościach – mówi artystka, która w niezwykły sposób łączy ze sobą kolory. Część obrazów jest bowiem szara, ale jednocześnie wiele tam błyszczącego złota i srebra. Z kolei na innych zauważyć można jaskrawe barwy przywołujące nasz wzrok. Wszystko to składa się na całość i tworzy określony klimat i nastrój.
– Lubię zaskakiwać – wyznaje Kamila Kowalik, której tematyka prac jest bardzo różnorodna, dlatego jej obrazy chętnie znajdują nabywców zarówno w kraju, jak i za granicą.
Kontakt: https://www.facebook.com/Malarstwo-Kamila-Kowalik-1876532015754397