– Rzeźbą zacząłem się zajmować za sprawą mojego kolegi, który jest odlewnikiem – opowiada Bartłomiej Śnieciński, wspominając jak potrzebował element metalowy do świecznika, który zrobił z drewna. – Spytałem kumpla, czy mi zrobi, a on zaproponował, bym zrobił to sam. Pomyślałem: „czemu nie?” Potem chodziłem do odlewni i uczyłem się pracy z brązem. Aż wreszcie kupiłem glinę i zacząłem eksperymentować z tym materiałem.
Bartłomiej nie lubi myśleć o sobie jako o artyście. Może dlatego, że studiował Międzynarodowe Stosunki Gospodarcze i Polityczne w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie? Jednak jak wyznaje sztuka towarzyszyła mu od zawsze.
– Czuję się raczej obserwatorem, a rzeźba to forma wyrazu tego co widzę, czuję i myślę – stwierdza, który od dawna właśnie sztuce poświęcał swój cały wolny czas.
– Przez wiele lat zajmowałem się fotografią, ale w pewnym momencie zacząłem szukać nowych sposobów na wyrażenie swoich wizji artystycznych – mówi rzeźbiarz przyznając, że uprawiana przez niego dziedzina sztuki okazała się idealną dla niego, bo daje mu dużą swobodę działania. Bartłomiej, choć cały czas jeszcze trochę pracuje zgodnie z wykształceniem, to stwierdza, że rzeźba wciąga go coraz bardziej.
– Właściwie robię dwie rzeczy: pierwsza to rzeźby będące obserwacją świata i komentarzem do tego co widzę, a druga to rzeźby zwierzątek z zaznaczonym moim stylem – mówi rzeźbiarz, który lubi eksperymentować z formą. Co z kolei zaowocowało dużą różnorodnością jego prac. Wiele z nich kryje głębokie przesłanie, inne natomiast potrafią zaszokować widza swoją bezpośredniością. Równie często jak realistyczne odbicia rzeczywistości, Bartłomiej prezentuje światu nienaturalne i niepokojące przeobrażenia stworzeń.
– Moją inspiracją jest znana wszystkim codzienność – twierdzi artysta, wyznając przy tym, że to dzięki sztuce, codzienność traci wszelkie znamiona zwyczajności i powtarzalności. – Stanowi przede wszystkim odzwierciedlenie opinii i obserwacji, które odbiorca w intuicyjny sposób dostrzega – dodaje, przyznając, że pomysły na nowe rzeźby notuje cały czas, bo codziennie wpada mu coś do głowy.