– Co myślę o sztuce? Uważam, że sztukę można uprawiać tylko w głębokim związku z samym sobą. Im bardziej jest osobista, tym większe szanse, że w sposób osobisty dotknie innych ludzi. Ktoś, kto godzi się na mody, skazuje się po paru latach na bezdomność artystyczną. Praca twórcza jest jednym z najbardziej fascynujących przeżyć. Ale bywa także bolesna, pełna klęsk. Za pomocą obrazów staram się rozmawiać o sprawach ważnych dla mnie i, jak sądzę, dla innych. Kiedyś sobie pomyślałem, że wolno mi malować wszystko, gdyż o sztuce myślę jak o życiu. Nie ma malarstwa abstrakcyjnego. Poznając świat, przyrodę i jej struktury, okazuje się, że wszystkie formy, które próbujemy nazwać abstrakcyjnymi, już istnieją. Jesteśmy zrobieni ze świata i nie możemy myśleć czym innym niż świat – mówi Grzegorz Stec, malarz, absolwent Krakowskiej ASP (1981).
A tak wspomina swoje pierwsze zetknięcie ze sztuką:
– Miałem kilka lat, gdy przyprowadzono mnie do pracowni plastycznej w Parku Jordana. Była tam patera z owocami. Chciałem jednym się poczęstować, ale nie mogłem go nadgryźć, bo był z gipsu.
Może dlatego artysta nie lubi imitacji i udawania, a to co tworzy wypływa z głębi jego wyobraźni.
Stec nazywany jest przez krytyków mistrzem światła i koloru, a jego malarstwo oscyluje między abstrakcją i figuracją. Często operuje metaforą, znakiem lub subtelną aluzją.
W jednym z wierszy artysta pisze: „Wrażliwość podwaja istnienie, przyspiesza czas”. Uważa, że sztuka pozwala z wrażliwości uczynić siłę.
– Zawsze szukałem takiej metody malowania, która pozwoli mi być w obrazie, jak w dziejącym się intensywnie zdarzeniu. Wierzę w to, że im więcej emocji, gorącego przeżycia włożę w obraz, tym bardziej prawdopodobne, że obraz odda tę energię widzowi. Każdy artysta to robi, ale ja tę intensywność doprowadzam do ekstremum – mówi twórca, który malując posługuje się własną metodą, bardzo wyczerpującą, ale, jak przyznaje, to dzięki temu obraz wygląda tak, jakby sam wyrósł, a nie został namalowany.
– Temat obrazu jest dla mnie niezwykle istotny, musi mnie poruszać i być dla mnie ważny. Jednym z nich jest tłum, odhumanizowany, ludzie widziani jako gatunek, masa, stąd exodusy, oszalałe pochody, dwuznaczne karnawały, tajemnicze święta. Podejmuję także temat indywidualnych bytów, analizy stanów psychicznych (cykle „Głowy”, „Figury”). Najbardziej osobistą częścią mojej sztuki są obrazy, które wyrzekły się koloru i w których główną rolę odgrywa światło – wyznaje Grzegorz Stec, który jest także twórcą unikatowych czarnych obrazów olejnych.
– Czasem, gdy mam szczęście, maluję obraz szybko, ale zdarza się, że praca nad obrazem trwa latami. Bywa też tak, że to nie obraz jest skończony, ale artysta się kończy wobec obrazu w procesie malowania – powiada malarz dodając, że tworzenie oznacza podejmowanie ogromnego ryzyka: emocjonalnego, mentalnego i egzystencjalnego.
– Tylko nielicznym się udaje i raczej w oczach innych, nie własnych. Bo są świadomi, że nigdy nie dogonią swoich wizji – mówi Grzegorz Stec tłumacząc, że w sztuce liczy się tylko to, co najlepsze. – Nie można zajmować się sztuką „wystarczająco” lub poprawnie. Artysta wykonuje czasem tytaniczną pracę, często kosztem życia osobistego, nie wiedząc, czy i kto kiedykolwiek powie dobre słowo, nie mówiąc o tym, czy cokolwiek mu za to zapłaci. Nikt nikomu nie obiecuje sukcesu – stwierdza dodając, że definiowanie sztuki staje się coraz trudniejsze.
– Sztukę można porównać do drogi, rozgałęziającej się w bardzo skomplikowaną sieć ścieżek, z których wiele prowadzi donikąd. I na tym właśnie polega artystyczne ryzyko — dokąd dojdziemy, a także — jak pójdziemy – podsumowuje Grzegorz Stec i cytuje swojego profesora, Włodzimierza Kunza: „malarz powinien żyć długo, bo jego sprawy toczą się bardzo powoli”.
Grzegorz Stec, ur. 1955 w Krakowie. Miał ponad 60 wystaw indywidualnych w liczących się galeriach sztuki w Polsce i za granicą (USA, Szwecja, Niemcy, Francja). Przez szereg lat wystawiał w USA: w Chicago (1995-2000) oraz w Nowym Jorku (2007-2009). Miał indywidualne wystawy w polskich placówkach dyplomatycznych (Nowy Jork, Berlin, Lipsk). W 2019 r. artysta obchodził 40-lecie twórczości, z tej okazji ukazał się dwujęzyczny ponad trzystustronicowy album retrospektywny „Grzegorz Stec Malarstwo – Paintings”, Kraków 2019. O twórczości artysty TVP nakręciła film pt. Zadręcza mnie zapach czerni (1991, reż. Cezary Nowicki). Stec jest także poetą. Wydał dwa tomiki wierszy: Nikt tu nie szuka odpowiedzi (Kraków 1999) oraz Melancolia (Kraków 2007).
Kontakt: https://www.stec.art.pl/
Spis obrazów:
Wyspa Patmos I, 2000, olej na płótnie, 90×140 cm
- Armagedon, 1986, olej na płótnie, 82×82 cm
- Drabiny niebieskie, 2005, olej na płótnie, 100×100 cm
- Infantka, 2001, olej na płótnie, 100×100 cm
- Piasek II, 2008, olej na płótnie, 100×100 cm
- Chłopiec i sztandary II, 2003, olej na płótnie, 100×140 cm
- Pracownia z instrumentami, 1998, olej na płótnie, 90×120 cm
- Drzewo ciągła jesień II, 2000, olej na płótnie, 100×140 cm
- Łup, 1998, olej na płycie, 60×90 cm
- Marionetki wysokie, 1998, olej na płótnie, 140×100 cm
- Puste niebo, 1986, olej na płótnie, 81×54 cm
- List do Tadeusza Brzozowskiego, ca 1984, olej na płótnie, ca 45×35 cm
- Dyrygent I, 2015, olej na płótnie, 100×73 cm
- Figura schwytana, 1987, olej na płótnie, 100×30 cm
- Figura zapach błękitu, 2016, olej na płycie, 120×30 cm
- Głowa emanacja, 1998, olej na płycie, 30×21 cm
- Głowa czerwona, 1991, olej na płycie, 31×22 cm
- Oczekiwanie, 2005, olej na płycie, 50×50 cm
- Wyspa Patmos II, 2001, olej na płycie, 79×91 cm
- Lawina I, 2001, olej na płycie, 30×40 cm
- Maszyna do pisania wg F. Kafki „Kolonii karnej”, 2015, olej na płycie, 40×30 cm