– Wszystko zaczęło się od… mojego dziadka po kądzieli Marcina Mikody, który był rytownikiem, projektującym i wykonującym desenie materiałów, produkowanych w fabrykach Towarzystwa Akcyjnego Zawiercie – mówi Marek Sołtysik, malarz i pisarz, opowiadając jak podglądał pracę dziadka. – W domu opowiadało się, że w dwudziestoleciu międzywojennym kobiety w Europie Środkowej, Południowej i w Rosji chodziły w sukienkach uszytych z tkanin z esami-floresami autorstwa dziadka Marcina. A gdy byłem mały to on uczył mnie, malca, sztuki monogramu, pozwolił się przyglądać, jak graweruje.
W mieszkaniu rodziców Marka Sołtysika wisiał w przedpokoju olejny pejzaż na płótnie, a w dużym pokoju – oprawione rysunki jego ojca, finezyjne kopie arcydzieł malarstwa.
– Trudno się dziwić, że maluję i rysuję – wyznaje artysta, wspominając, jak ojciec próbował przywołać go do rozsądku, bo sam był handlowcem i dla niego rysowanie bywało wytchnieniem po pracy. – Jednak gdy ściany w naszej obszernej kuchni zostały aż po sufit pokryte moimi malowidłami, dał za wygraną, bo przecież mnie rozumiał, i powrócił do domu z jednej z dalekich podróży z prezentem dla mnie: kasetą z kompletem najlepszych olejnych farb holenderskich, blejtramem i składaną sztalugą. Miałem wtedy dwanaście lat.
Rok później w konkursowym zestawie prac kwalifikujących do egzaminu do krakowskiego Liceum Sztuk Plastycznych znalazły się, oprócz rysunków i licznych gwaszy, także obrazy olejne.
– Z rekomendacji profesora Włodzimierza Hodysa, wybitnego popularyzatora sztuki, urządziłem pierwszą indywidualną wystawę moich płócien i rysunków w Domu Kultury w Olkuszu – wspomina Marek Sołtysik podkreślając, że był to rok 1967, a on miał wtedy 17 lat. – W tym katalogu znalazły się również moje pierwsze wiersze – dodaje artysta.
– Najbardziej lubię stare, dobre techniki, czyli olej na płótnie z użyciem laserunków – mówi malarz, tłumacząc, że są one po prostu sprawdzone. Przyznaje przy tym, że czasem maluje impastem i lubi dobre farby, dobrych firm. – Są Są doskonale zemulgowane i, co istotne, trwałe – dodaje.
Artysta sam sobie przygotowuje płótna i tylko blejtramy kupuje gotowe, bo jak przyznaje nie ma pracowni stolarskiej.
– Naciągam płótno na gotowy blejtram, a potem nabijam gwózdkami, tak jak to dawniej robiono – opowiada Marek Sołtysik przyznając, że gruntuje je sposobami zaczerpniętymi ze starodawnych i wielokrotnie sprawdzonych przepisów. A ilustracje do książek najczęściej maluje gwaszem lub temperą starając się używać starych papierów lub szarego papieru pakowego.
– W malarstwie chodzi mi o to, by ta moja wizja zamieniła się wreszcie w gotowy obraz – mówi malarz przyznając, że w tworzeniu najbardziej lubi moment, kiedy wyobraża sobie obraz jeszcze przed jego malowaniem, postawieniem kreski, a nawet wstępnymi rysunkami. – Potem… szukam sposobu na wyrażenie tego, a to już jest czasem niestety męczarnia, choć niektórym wydaje się, że można to namalować w ciągu kilkunastu minut. Jednak to nie jest takie proste – wyznaje artysta tłumacząc, że chodzi o to, by kolory ze sobą „zagrały”. – By ta czerwień zagrała z tym błękitem, a nie inna – tłumaczy.
– Zdarza się taki moment, nie zawsze oczywiście, kiedy to co jest wizją pierwotną zgodzi się z tym co zostało namalowane – mówi Marek Sołtysik, przyznając jednak, że przeważnie spoglądając na gotowe dzieło ma ochotę, by coś w nim jeszcze zmienić. – Ale to dzięki temu sięgam po następne płótno i maluję następny obraz – puentuje z uśmiechem.
Marek Sołtysik (1950) jest pisarzem, autorem kilkudziesięciu wydanych książek prozatorskich, poetyckich, esejów, emitowanych słuchowisk. Jego utwory bywają nagradzane i adaptowane na scenę; na podstawie powieści i opowiadań powstawały filmy. Autor prowadzi zajęcia na wyższych uczelniach, przez 20 lat pracował jako redaktor, bywa edytorem. Odznaczony Medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis, brązowym i srebrnym.
Jest również malarzem, grafikiem, ilustratorem, absolwentem Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych w Krakowie i Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie. W roku 1975 otrzymał wyróżnienie za litografię w Ogólnopolskim Konkursie „Portret współczesny” (wystawa w Galerii OK ZPAP Pryzmat). Jako plastyk nieustannie pracuje twórczo, wystawia natomiast sporadycznie. Zilustrował serię dziesięciu powieści historycznych Henryka Sienkiewicza „Złoty Sienkiewicz” (113 ilustracji wielobarwnych, „Ex-Libris”, Warszawa-Chicago), projektował i wykonywał liczne okładki książkowe („S.W. Czytelnik”, Wydawnictwo Literackie, „Ex-Libris”), zajmował się ilustracją prasową („Życie Literackie”, „Przekrój”, „Gazeta Krakowska”, „Nasz Głos”). Brał udział w wystawach malarstwa w kraju i za granicą (głównie ze Stowarzyszeniem POLART oraz organizowanych przez ZPAP). Kilkanaście prac malarskich Marka Sołtysika znalazło się na wystawie „Album Sienkiewiczowskie” w Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie (2016), przeniesionej do Muzeum Romantyzmu w Opinogórze (2016–2017). Kilkadziesiąt jego płócien znajduje się w kolekcjach prywatnych w Polsce, w USA, w Kanadzie, w Niemczech, Austrii, w Izraelu, a także w archiwach ASP i PLSP w Krakowie, w kolekcjach Biblioteki Narodowej oraz Biblioteki Głównej Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie.
Wystawy indywidualne Marka Sołtysika:
- Pałac Sztuki w Krakowie (1999)
- Galeria Jatki w Nowym Targu (1999)
- BWA w Kłodzku (1975)
- Galeria Przy Kinie w Katowicach (1996)
- Galeria Dom Doktora w Zakopanem (2011)
- Galeria Jednej Książki w Bibliotece Głównej Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie (2015)
kontakt: https://www.facebook.com/Marek-So%C5%82tysik-483529328830009
https://www.facebook.com/profile.php?id=100010996787050
Spis obrazów:
- Ta trzecia (2015)
- Samotność cudotwórcy (2015)
- Ostatni akt (2015)
- Bruno Schulz na ulicy Krokodyli (1991)
- Martwa natura z żartem (2010)
- Przywilej księżycowych (2015)
- Półstryszek (2015)
- Właśnie przed chwilą przeleciała (2016)
- Powroty Bruna Schulza II (1), 2021