– Moja przygoda z tworzeniem biżuterii zaczęła się kilkanaście lat temu, kiedy zaczynałam studia na Wydziale Rzeźby warszawskiej ASP – mówi artystka, a także złotnik-jubiler Magdalena Ziółkowska, autorka pierścionków i naszyjników ze stłuczonej ceramiki. Wspomina przy tym, że na ASP działała niewielka pracownia biżuterii artystycznej, gdzie poszła z ciekawości, zupełnie nie mając pojęcia z czym się to wiąże.
– Wkrótce poznałam podstawowe techniki obróbki srebra i innych metali, pierwszy raz oprawiałam kamienie i zaczęłam szukać również innych materiałów – opowiada artystka przyznając, że to w tym czasie przypadkiem znalazła w ziemi fragmenty stłuczki, które od razu zainspirowały ją do wykonania kolczyków.
– Musiałam opracować sposób obróbki krawędzi i oprawy elementów, jednak było to o tyle proste, że jako studentka miałam do dyspozycji narzędzia na uczelni – mówi Magdalena Ziółkowska, której pierwsze prace powstawały w uczelnianej pracowni. Tam też zaczęła je sprzedawać, bo w styczniu 2010 roku wzięła udział w pierwszym kiermaszu, czyli odbywających się na uczelni targach sztuki studentów.
– Pozytywny odbiór zachęcił mnie do doskonalenia warsztatu, szukania nowych wzorów i nowych kształtów – przyznaje autorka opowiadając o raczkującym wówczas rynku sztuki. To wtedy w Polsce zaczęły pojawiać się pierwsze galerie stacjonarne i internetowe, targi i kiermasze, a także sklepy z coraz większym asortymentem półfabrykatów.
– Biżuteria stała się moją pasją, sposobem wyrazu i jednocześnie częścią dochodu – mówi Magdalena Ziółkowska, która dwa lata po ukończeniu studiów wynajęła swoją pierwszą własną pracownię i niedługo potem rozpoczęła działalność gospodarczą dzięki dofinansowaniu z Urzędu Pracy. W 2016 roku ukończyła zawodowy kurs jubilerski otrzymując świadectwo kwalifikacji w zawodzie złotnik-jubiler.
– Sama technika, jaką jest wykorzystanie starej porcelany jest niezwykle wdzięczna, często mam do czynienia z zabytkami, ale oczywiście wówczas, kiedy już są stłuczone – mówi artystka, która wciąż rozwija swoją markę, działa w mediach społecznościowych, sprzedaje stacjonarnie i przez internet, a także prowadzi warsztaty.
– Nieraz klienci przynoszą mi materiał, który ma dla nich ogromną wartość sentymentalną. Znane wzory budzą skojarzenia i wspomnienia. Na przykład mówią: „takie miski mieliśmy w przedszkolu”, albo: „takie talerze moja babcia ma na ścianach na działce”. Obróbka jest czasochłonna i wymaga użycia odpowiednich narzędzi, natomiast efekt jest tego wart. W ten sposób nadaję sens stłuczonym naczyniom – puentuje artystka, której prace cieszą się coraz większym powodzeniem.
Kontakt: http://bizuteriaztalerzy.pl
https://www.facebook.com/bizuteriaztalerzy
fot. autorki: Radek Zawadzki