– Zaczęło się zwyczajnie dawno temu, kiedy jeszcze pracowałam w teatrze – mówi Danuta Zabłocka, która z zawodu jest charakteryzatorką i pracuje w telewizji, a z zamiłowania artystką-rękodzielniczką i właścicielką marki „Precious Things”, w ramach której tworzy ręcznie malowane pisanki. Jak wspomina do zajęcia się nimi zmusiła ją sytuacja finansowa.
– Byłam wtedy na urlopie opiekuńczym, siedziałam dużo w domu i chciałam dorobić, kiedy przeczytałam w prasie ogłoszenie, że mogę pojechać do fabryki i zobaczyć jak się robi pisanki – opowiada artystka, która pierwsze kroki w tworzeniu pisanek stawiała ponad 30 lat temu.
– Na miejscu było nas kilkadziesiąt osób, którym przyniesiono skorupki jajek, pędzelki i mieliśmy pokazać co potrafimy – wspomina Danuta Zabłocka, która wtedy znalazła się w grupie zaledwie kilku wybrańców. Nie zdecydowała się jednak na pracę dla fabryki, bo musiałaby podzielać cudze wzory, a poza tym trudno byłoby to pogodzić z opieką nad dziećmi. Dlatego do malowania pisanek wróciła dopiero po długim czasie, gdy znów zaczęła mieć kłopoty finansowe i postanowiła dorobić.
– Kupiłam partię jaj, które oczywiście musiałam opróżnić, więc przez długi czas karmiłam dzieci jajecznicą i naleśnikami aż miały tego dość – wspomina ze śmiechem artystka opowiadając, że ta pierwsza partia pisanek powstała z tego co miała, czyli były to jajka malowane po prostu kolorowym tuszem.
– Włożyłam je do koszyka i zaniosłam do teatru na przedstawienie wieczorne. Postawiłam ten koszyczek w garderobie i powiedziałam: „dziewczyny co łaska” i… to się rozeszło – mówi Danuta Zabłocka, która od tamtej pory, co roku przed Wielkanocą przygotowuje pisanki i zanosi do miejsca, w którym pracuje.
– Przez lata zmieniło się wiele w tym moim zajmowaniu się malowaniem pisanek – wyznaje artystka, która najpierw pracowała na wydmuszkach jaj kurzych, które musiała przygotować sama, a teraz… kupuje wydmuszki gotowe.
– Kupuję je przez internet i jest to zazwyczaj cała partia licząca minimum sześćdziesiąt sztuk – tłumaczy twórczyni, która po wielu latach zrezygnowała z malowania jaj kurzych na rzecz gęsich, a nawet strusich.
– Kiedyś jedną skorupkę strusiego jajka przyniósł mi strażnik telewizyjny i spytał, czy można na tym coś ładnego namalować – mówi Danuta wspominając początki pracy z największymi ze swoich pisanek. – Mają one powierzchnię większą, więc można więcej na nich namalować.
Dziś artystka kupuje je czasem na strusiej farmie, a do malowania ich powierzchni używa farb akrylowych, którymi wzory nanosi cieniutkim pędzelkiem. To co maluje najczęściej to przyroda.
– Świat obserwuję codziennie. Na przykład przez okno autobusu, którym jadę do pracy, a wszystko co maluję powstaje z zachwytu nad przyrodą, bo mnie zachwyca byle drzewo, choćby krzywe i koślawe – mówi Danuta Zabłocka, przyznając, że kocha też wszystkie kwiaty, choć najbardziej maki, które na jej pisanki trafiają niezwykle często.
– Prace zaczynam na co najmniej kilkunastu skorupkach na raz – opowiada artystka, przyznając, że najlepiej maluje się na wydmuszkach gęsich, a na strusich dopiero wtedy, gdy zmatowi się ich powierzchnię jakimś podkładem.
Właścicielka „Precious Things” do pisanek siada na co najmniej miesiąc przed Wielkanocą, a jej tworzone od prawie 30 lat malowane jajka zdobią wielkanocne stoły nie tylko Polaków, ale też mieszkańców Niemiec, Francji, Brazylii, a nawet Kamerunu czy Indii.