– Światłem, kolorem i fakturą fascynuję się od dziecka, kiedy u babci na piętrze wpatrywałem się w pozłacane świeczniki odbijające w swoich gładkich powierzchniach cały pokój i zachwycony tym widokiem próbowałem za pomocą ołówka odtworzyć tę grę świateł ślizgających się po metalowych powierzchniach – mówi Przemysław Wróbel i dodaje, że ta fascynacja mu nie przeminęła.
– Nawet wręcz przeciwnie, ciągle fascynują mnie możliwości ludzkiej dłoni, czyli ten filtr, jakim jest oko-mózg-dłoń, przez który przechodzi świat zewnętrzny zanim trafi na papier czy płótno i to trafi z wszelkimi niedoskonałościami, zatraceniami i przeciągnięciami – wyjaśnia artysta, który siebie uważa za amatora i eklektyka.
– Poszukując i doskonaląc warsztat nie potrafię zamknąć się tylko w jednej technice – przyznaje Przemysław, dla którego każda z technik to pewnego rodzaju wyzwanie wymagające ciągłego zmagania, ale przecież żyjemy w czasach łączących techniki i style.
– Malując podmalówki gwaszami mogę dokończyć dzieło olejami, a malując akwarelę mogę chwycić za flamastry, tusz, szlagmetal, a nawet nożyczki, taśmę i spray – tłumaczy malarz, dla którego wszystko stało się dozwolone. Przyznaje jednak, że przy tak dużej ilości prac, jakie każdego dnia można obejrzeć w internecie, a które powstają we wszystkich zakątkach świata, człowiek czuje się przytłoczony. Dlatego stara się robić swoje.
– Spośród wszystkich technik najbardziej cenię akwarelę i olej – wyznaje Przemysław Wróbel, wyjaśniając, że akwarela to największe wyzwanie ponieważ jest to technika, która wymaga wprawy, pewnej ręki i dużego wyczucia. – Do tego dobrze mieć warsztat rysunkowy i zmysł do kompozycji – dodaje artysta, tłumacząc, że czasem jedna zła decyzja sprawia, że cała praca ląduje w koszu mimo godzin pracy, bo akwarela uczy cierpliwości i pokory.
– Na drugiej szali są oleje, ale ze względu na brak pracowni ta technika gości na moich sztalugach sporadycznie – przyznaje malarz, wyjaśniając, że olej wymaga czasu i spokoju. Gdy ich brak wtedy sięga po akryle, które są mniej angażujące, nie wymagają wietrzenia pomieszczeń, a czas schnięcia jest o wiele krótszy.
– Ulubione tematy to pejzaże, opuszczone miasta, a także zwierzęta i rośliny – mówi Przemysław Wróbel przyznając, że wynika to z faktu, iż w dzisiejszych czasach jest zbyt dużo bodźców, a człowiek jest wszechobecny. Dlatego ucieka od jego obecności na pierwszym planie.
– Malując najbardziej skupiam się na świetle, bo to ono jest dla mnie najważniejsze – wyznaje artysta, dla którego reszta to dodatki mające sprawić, by światło będące nośnikiem barwy, klimatu, atmosfery mogło wybrzmieć.
– Tak jak kolor, by pokazać swoje największe natężenie potrzebuje kontrastu, koloru uzupełniającego, leżącego po przeciwległej stronie koła barw tak i światło potrzebuje odpowiedniego kontrastu, by stworzyć harmonię, a ja staram się uzyskać to na papierze lub płótnie – mówi Przemysław Wróbel. To, czy mu się to udaje można obejrzeć na jego portalach.
Więcej: www.vereb.pl
www.instagram.com/przemek.wrobel
www.facebook.com/grafik.vereb