Gosia: lubię zacierać granicę między rzeczywistością a fikcją
– Gdy kiedyś zapytałam siebie, co chciałabym robić na emeryturze, zobaczyłam staruszkę malującą obrazy i… stwierdziłam, że życie jest zbyt krótkie, by czekać na emeryturę – mówi Gosia Buchowicz, z wykształcenia manager od marketingu, która rzuciła pracę w agencji reklamowej i zaczęła tworzyć, bo zawsze ją to interesowało.
– Swoją przygodę artystyczną zaczęłam projektując i szyjąc ubrania, jednocześnie pracując na etacie – opowiada artystka, która odbyła podróż do Indii, gdzie uczyłam się zdobienia ciała naturalnym barwnikiem henną, a po powrocie do kraju zaczęła wyklejać kolaże z wycinków z gazet oraz zgłębiać techniki malowania na płótnie, podążając za głosem serca.
– Wierzę, że sztuka we wnętrzu wprowadza energię dopełniającą przestrzeń, a także oddziałuje na mieszkańców, którzy żyją z nią na co dzień – tłumaczy malarka, podkreślając, że każdy tworzony przez nią obraz ma duchowe przesłanie. – Pragnę namalowane przeze mnie płótno przemienić w talizman, pomagający odkryć wewnętrzną harmonie i piękno – wyjaśnia autorka serii obrazów pod wspólnym tytułem „Butterfly Women”.
– Motyl, który często powtarza się w mojej twórczości, to przewodnik duchowy każdego z nas w dzisiejszych czasach transformacji – mówi Buchowicz, która swoją sztuką składa hołd kobiecości i energii żeńskiej, która w wielu filozofiach pojawia się pod różnymi nazwami, symbolizując moc, zmianę, intuicję, naturę oraz pierwotną energię, z której wszystko powstało.
– Pragnę, aby moje obrazy przypominały o wewnętrznej mocy kobiet, wolności, a także o transformacji jaką wspólnie przechodzimy – dodaje artystka, która najczęściej używa szlagmetalu i maluje farbami akrylowymi.
– Bardzo często w trakcie malowania zmieniam koncepcje, i przemalowuje obraz, a farby akrylowe szybko schną i są po prostu wygodne – mówi malarka, przyznając, że cały czas otwiera się na nowe techniki i nowe pomysły, których jej nie brak.
– Jak coś jest w głowie to tworzę – stwierdza Buchowicz, opowiadając, że tak powstała instalacja. „Balance”, czyli rodzaj rzeźby stworzonej ze starych telefonów, odpadów telefonicznych i sztucznych kwiatów. I to nie jest jej ostatnie słowo, bo lubi idee przekształcać w dzieła.