– Mój pierwszy kontakt z fotografią zaczął się w momencie, kiedy pierwszy raz chwyciłam aparat cyfrowy, który mama kupiła do użytku domowego – wspomina fotografka Klaudia Pleson, która z miejsca zaczęła zabierać aparat na spacery i spotkania z przyjaciółmi, a siedząc na parapecie okna, łapała w kadry to, co wtedy wydawało się jej warte zatrzymania. Ale prawdziwa fascynacja zaczęła się od zdjęcia znajomej, które udostępniła na swoim profilu w mediach społecznościowych.
– Zobaczyłam złote słońce, które przebijało się przez gałęzie drzew na dolnośląskiej polanie. Między nimi młoda dziewczyna, z lekkim spojrzeniem, złapana w pół-uśmiechu. I to wtedy we mnie coś drgnęło. Pomyślałam, że to pięknie zatrzymana chwila i zdałam sobie sprawę, jak niesamowitym wehikułem czasu może być aparat – przyznaje Klaudia, która wtedy zapragnęła być częścią tego rodzaju tworzenia. Chciała namacalnie zatrzymywać czas i… została fotografką.
– Od tamtej pory dokumentowałam właściwie wszystko. Relacjonowałam, badałam przestrzeń, aż przerodziło się to w rozmowę z samą sobą. Znalazłam narzędzie, które pozwalało innym patrzeć moimi oczami – stwierdza artystka, która w fotografii skupia się głównie na drugim człowieku.
– Staram się pokazać mu coś, czego sam w sobie nie widzi, a powinien to ujrzeć – mówi fotografka tłumacząc, że w każdym z nas jest ten jeden, niepowtarzalny błysk, o którym powinniśmy sobie przypominać.
– Fotografia zatrzymuje jego historię, a ja łączę ją ze swoim spojrzeniem – wyjaśnia Klaudia Pleson, której przygoda z fotografią trwa cały czas. Artystka pracuje na sprzętach cyfrowych, ale lubi też sięgać po stare obiektywy analogowe zaś w podróżach często ma też przy sobie polaroid.
– Dzięki fotografii nie tylko miałam okazję zatrzymywać czas, ale też poznawać na swojej drodze wspaniałych ludzi, z którymi łączą mnie dziś przyjacielskie relacje – mówi artystka, której fotografia pozwoliła też inaczej spojrzeć na samą siebie.
– Odnalazłam coś, czego zawsze w głębi duszy poszukiwałam, czyli sens, bo mimo, że czasami między mną a aparatem nastaje cisza, jest ona tylko krótkim przerywnikiem w dalszej drodze – puentuje artystka, która przyznaje, że w życiu trzyma się zasady, że „wszystko jest po coś”.
Więcej: https://www.klaudiapleson.com/