– Malowałam od zawsze, od kiedy w dzieciństwie mama włożyła mi kredki do rąk – wspomina malarka Anna Rączka, absolwentka Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych w Bielsku Białej, przyznając, że od zawsze największą przyjemnością dla niej było tworzenie własnego świata.
– Po skończeniu szkoły zaczęłam pracę w pracowni plastycznej, gdzie tkwiłam przez kilka lat, a gdy pracownia się rozwiązała zajęłam się działalnością plastyczną na własną rękę – opowiada artystka, która wtedy zaczęła projektować odzież, suknie ślubne, a także zajęła się malowaniem bombek choinkowych oraz pisanek wielkanocnych, które nawet eksportowała.
– A ponieważ cały czas towarzyszyło mi malowanie, więc gdy skończyłam z bombkami i jajkami zanurzyłam się w malarstwo – wyznaje plastyczka, która najczęściej maluje farbami olejnymi, choć czasem sięga po akryl.
– Każdy mój obraz zaczyna się od poszukiwania w sobie nastroju, emocji lub inspiracji przeczytaną książką lub wysłuchanym utworem muzycznym – mówi Anna Rączka, która maluje przeważnie na płótnie, a tworząc ustawia czysty blejtram na sztaludze i stara się wyobrazić sobie w ogólnym zarysie kompozycję obrazu.
– Czasem od razu sięgam po pędzel i zaczynam szkic, a czasem stojąc przed sztalugą nie mogę zdefiniować tego czegoś co chciałabym wyrazić, a co jest ulotne i wymyka się tak, że nie wiem jak zacząć – wyznaje artystka, często mająca wrażenie, że niektóre jej obrazy, „malują się same”, ale niektóre powstają z mozołem, bo w trakcie pracy musi zmieniać koncepcję, przemalowywać fragmenty.
– Niemniej jednak po ukończeniu każdego z nich odczuwam smutek, że właśnie skończyłam pewien etap, tak jakbym wróciła do domu z bardzo dalekiej podróży i musiała normalnie egzystować zanim wyruszę po nową nieznaną, fascynują przygodę – przyznaje Anna Rączka tłumacząc, że ta przygoda nie ma nic wspólnego z typowym rozumieniem tego słowa, bowiem ten świat jest pełen nostalgii, zadumy, poezji i spokoju, czyli tego wszystkiego czego brakuje jej w hałaśliwym, zabieganym codziennym życiu.
– Wyznaczyłam sobie trzy „ścieżki” którymi podążam w swoim malarskim świecie – mówi malarka tłumacząc, że pierwsza z nich to „Black white” bardzo graficzna i wymagająca maksymalnego uproszczenia przekazu np. Hamlet, Maria Antonina czy Nie będziesz. Druga to „Sepia” gdzie pozwala sobie na dodanie koloru przeważnie w odcieniu starego złota przez co można mieć skojarzenie ze starą fotografią i tak powstały między innymi Good bye my little bird, Spojrzała na mnie Venus czy Przeczucia. A trzecia jest kolorowa.
– Po prostu kiedy monochromatyczne podejście do tematu zaczyna być nużące i nie mam pomysłu na nowy obraz w tej konwencji, zwracam się w kierunku koloru, ale nie używam jednak szerokiej palety barw, lecz raczej w ograniczonej skali jak np. w obrazie Jesienna melancholia, Kaprys czy Wszystko pod kontrolą – tłumaczy Anna Rączka, której prace pokazywane były na wielu wystawach w kraju i za granicą.