„I tak dobrze, i tak dobrze” jest zapisem ostatniego roku z mojego życia. Nowej rzeczywistości, która rozpoczęła się w dniu straty mojego najbliższego przyjaciela – Męża, kochanka, miłości życia. Sama nazwa jest trochę dziwna, a trochę zabawna. Jest to hasło wypowiedziane przez moją przyjaciółkę – Aleksandrę w wakacje 2020 roku, w dniu, który został uwieczniony na pierwszy namalowany na obrazie – Fiesta (z hiszp. Impreza). Był to moment szczęście absolutnego. Moment, w którym żadne problemy nie miały znaczenia: bo było dobrze. Bez względu na wszystko. Gdy dwa miesiące później straciłam mojego Tytusa, to hasło – obok ciekawości świata, doświadczeń, ludzi i zdarzeń – napędzała mnie do poszukiwań, do budowania mojego świata na nowo. Przez lata od Tytusa dostawałam ogrom dobra. I mam je w sobie cały czas – jest ono bardzo żywe, mimo wielu bolesnych doświadczeń ostatniego roku.
„I tak dobrze, i tak dobrze” to trochę komiks – a trochę dziennik. Obrazy, które powstały na podstawie zdjęć, ważnych ujęć i zapisów ostatniego roku. Ale nie jest to wierny zapis doświadczeń. Każdy z obrazów jest w pewnym sensie zmodyfikowany tak, jak zmodyfikowane są moje wspomnienia. Przekuwam drastyczne chwile, dodając do nich kolor, czułość, usuwając ich dramatyzm. Zmieniam traumatyczne przeżycia w marzenia senne: potrafię kierować snem, moje śnienie jest zawsze wspaniałe. I te zapiski są sposobem na zaakceptowanie rzeczywistości przez ich dostosowanie do mojej wyporności psychicznej.
Przez ostatnie dwanaście miesięcy byli przy mnie moi przyjaciele, którzy są dla mnie jak rodzina – ale rodzina z wyboru. I są nadal. Jednak ostatni rok był też czasem poznawania nowych osób, z którymi w innej rzeczywistości nie miałabym szansy się spotkać. Po paru miesiącach od śmierci Tytusa zaczęłam szukać pomocy – początkowo na Facebooku, w grupach wsparcia dla osób w kryzysie wdowieństwa. Trafiłam na grupę dla wdowców, gdzie poznałam kilka osób, z którymi się zaprzyjaźniłam, które stały się częścią mojego życia. I te znajomości są niezwykle cenne. Przede wszystkim dlatego, że dzielimy razem doświadczenie straty, rozmawiamy tym samym językiem. Językiem, który jest niezrozumiałe dla innych. Jesteśmy osobami z różnych środowisk i gdyby nie Kontekst wdowieństwa, prawdopodobnie nigdy nasze drogi by się nie przecięły. To wspólne doświadczenie spowodowało, że tylko my możemy zrozumieć, co czujemy. Rozumiemy język emocji, które jest niezrozumiałe dla osób, które tego nie przeżyły. Wdowy przodem!
Na wystawie pokazują również momenty, które nawiązują do mojej obecności na Tinderze, gdzie poznałam wiele osób, z którymi do tej pory utrzymuję przyjacielskie relacje. Uważam, że niesłusznie demonizuję się portale Randkowe. Mnie pomogły wyjść z czterech ścian, otworzyć się na innych ludzi i nawiązać nowe relacje, nie obarczone ciężarem przeżyć związanych ze śmiercią Tytusa. Prawdopodobnie bez tego nie byłoby sporej części tych obrazów. Bo po stracie mojego przyjaciela, mojego męża, byłam sama przez cztery miesiące. Myślałam, że poradzę sobie w samotności, że jest mi całkiem dobrze „samej ze sobą”. Z jednej strony nie mam przestrzeni na wiązanie się z kimś na nowo, ale z drugiej – każda samotna osoba ma niewyobrażalne deficyty czułości ciepła, którą zbierają i palą. Również je miałam. Myślę, że mam je nadal. Uważam, że powinniśmy dać sobie szansę – wyjść do ludzi, pozwolić sobie na nawiązanie nowych znajomości i relacji, niekoniecznie romantycznych. Najważniejsza w tym jest szczerość i jasne określenie swoich potrzeb: jeśli szukasz rycerza na białym koniu, prawdopodobnie trafisz na konia na białym rycerzu. Ja łaknę rozmówcy. Człowieka, z którym spędzę miło czas i który ten czas spędzi miło ze mną. I trafiłam na niezwykłych ludzi.
I to jest trochę tak, że jeśli nie masz bezpośredniego wpływu na bieg zdarzeń, to nie powinieneś się nimi przejmować. Nic z nimi nie zrobisz. Możesz je tylko brać ślub od nich uciekać. I mimo ogromu bólu i ogromu tęsknoty, które towarzyszą mi każdego dnia: „i tak dobrze, i tak dobrze”. Bo szukam „dobrze” w każdej chwili mojego życia.
Masha
Masha, wszechstronnie uzdolniona artystka, tworząca m.in. obrazy, biżuterię, tkaniny była dwukrotnie gościem portalu „Sztuka i styl”, na którym prezentowała swoje batiki, a także mydła. Teraz pokazujemy jej malarstwo, które na żywo można oglądać w Galerii U w Warszawie w Domu Kultury Stokłosy, ul. Lachmana 5. Wystawa, której wernisaż odbył się 10 września potrwa do 16 października 2021.
Kontakt: https://www.facebook.com/TytusMasha